Moja bajeczka jest już skończona.
Jest bardzo dziecinna. Radzę nie czytać
.
Pisałam ją w wieku 9-ciu lat.
To fragment.
Zaczarowany plecak
I niedziela : jak to się wszystka zaczęło
cześć! jestem Agata. jestem najlepszą przyjaciółką Małgosi której przydarzyła się niezwykła przygoda .było to w Boże Narodzenie. gdy 9 letnia Małgosia napisała list do świętego mikołaja . w liście pisało tak: mikołaju proszę cię o zaczarowany plecak albo zaczarowaną ruszczę. bo dziewczyna wierzyła że tam daleko ,daleko i jeszcze dalej jeszcze żyje prawdziwy święty mikołaj! gdy Małgosia odpakowywała prezenty w jeden gapiła się cały czas! był to prześliczny plecak ,instrukcja i kartka z życzeniami w której było napisane tak: droga Małgosiu jesteś bardzo grzeczną dziewczynką i najlepszym dawcą na zbiórki jedzenia , ubrań , wody i naczyń. dlatego przesyłam ci zaczarowany plecak .
Małgosia stała na podłodze z otwartą buzią aż 5 minut! pobiegła do swojego pokoju wypróbować nowy plecak, lecz rozczarowała się kiedy do niej dotarło że nie wie do czego on służy . więc przeczytała instrukcje. dziwi mnie jednak dlaczego nie czytała jej jak się w nią gapiła! potem powiedziała magiczne zaklęcie ''klap, klap,, potem musiała powiedzieć co chciała mieć ale do rymu. więc krzyknęła ''klap klap chcę mięso i schab!,, i nagle włożyła rękę do plecaka i wyciągnęła surowe mięso które dała kotką przy śmietnikach schab który zaniosła babci staruszce.
II poniedziałek: kłótnia z Małgosią
na następny dzień przyszła mi wszystko opowiedzieć i poszłyśmy razem do niej. ten plecak jak już sami wiecie był bardzo ładny. miał serduszka wypełnione brokatem, łapiącego je kotka i niebieską ,zieloną , żółtą i czerwoną tęcze. poprosiłam ją by wyciągnęła z niego różne materiały papiernicze. lecz Małgosia spytała mnie po co będą nam potrzebne. wtedy jej odpowiedziałam że zrobiłabym chętnie jakąś pracę dodatkową. wtedy Małgosia wykrzyknęła na cały głos ''klap klap jakieś papierki po drodze złap!,, wtedy powiedziałam ''papierki?! po drodze złap??!! co to ma być?! beznadziejne!,, a do czego byś to zrymowała?! odpowiedziała Małgosia i nie czekając na moją odpowiedź wypchnęła mnie za drzwi. wtedy zaczęłam krzyczeć" na pewno bym to zrymowała lepiej niż ty!!,, i poszłam złapać taksówkę bo ledwo bym zdążyła na wyjazd do Kalisza na zakupy z mamą i babcią.
gdy jechałam zrobiło mi się przykro, zaczęły mi się robić wyrzuty sumienia.
III wtorek : choroba Małgosi
następnego dnia nie było Małgosi w szkole pani
powiedziała że leży w szpitalu chora na świnkę a ja mogłam do niej iść bo miałam już świnkę i byłam na nią szczepiona na wszelki wypadek. uuuuuuuu... biedaczka! wiem jakie to okropne uczucie gdy się na to choruje... po szkole zadzwoniłam do mamy na telefon komórkowy i spytałam się czy mogę ją odwiedzić. mama powiedziała że mam wrzucić do domu i wsiąść coś dla chorej Małgosi zatem przyszłam. wzięłam termofor, sok malinowy bez konserwantów, i na zgodę mały prezent mini laleczkę my scenę i torebkę. kiedy doszłam do szpitala poprosiłam panią pielęgniarkę o pomoc. spytałam w którym pokoju leży Małgosia Borowicz. (bo tak właśnie miała na nazwisko). pani powiedziała mi że leży na 3 piętrze w pokoju numer 319 .na drzwiach było napisane nie przeszkadzać ale jakoś tam było za głośno jak na to gdyby spała. weszłam więc. patrzę, a tu jakiś słoń ,małpa i królik lecz Małgosia spała jeszcze lekkim snem. koło jej łóżka leżał plecak. najwyraźniej rymowała w śnie! pomyślałam. musiała dużo myśleć o naszej bojce. nagle zrobiło mi się przykro. w tej samej chwili zatrąbił słoń i zbudził Małgosie. nawet nie wiecie jak się przestraszyła gdy zobaczyła słonia, królika i małpę. zapytała mnie co się tu dzieje. odpowiedziałam że rymowała w śnie. wtedy wzięłam w rękę instrukcję przeczytałam fragment Małgosi. pisało tam tak:
UWAGA! prosimy zamykać plecak gdy się śpi bo można wymyślić coś przez sen!
wtedy Małgosia zaniemówiła i nagle przypomniałam sobie że się obraziłyśmy. w tej samej chwili usiadłam na jej łóżku i ją przeprosiłam .wtedy Małgosia zaczęła płakać i powiedziała: ja ciebie też przepraszam!!! brakowało mi ciebie!!!
wtedy mocno się uściskałyśmy i wręczyłam jej prezenty.
zaczęła mnie ściskać jeszcze mocniej wzięła swój plecak powiedziała zaklęcie "klap, klap żabkę na okienko wyczarować chcę tak!!!,, to najgo.. (w samą porę uszczypnęłam się w język) wzięłam żabkę i dałam Małgosi lekcje.
lekcje były na stronach 14-25 ponieważ mieliśmy 4 bloki zajęć. właśnie miałyśmy pobawić się w zgadywanki kiedy zadzwonił mój telefon komórkowy. dzwoniła mama kazała mi wrócić do domu .więc pożegnałam Małgosie złapałam autobus który zawiózł mnie prosto do domu.
IV środa : zły dzień dla Małgosi
na następny dzień był poniedziałek. ee.. nie cierpię poniedziałków! zawsze dzieje się coś złego. ale tym razem nie mnie przytrafiła się zła rzecz tylko Małgosi! a było to tak: Małgosia bardzo lubiła swój plecak ostatnio wyczytała w instrukcji że może nosić w tym plecaku książki!!! więc wzięła go dzisiaj .wiedziała jednak że musi utrzymać jego moc w tajemnicy. więc przyszła do szkoły ze mną. bała się że ktoś spróbuje go ukraść.
powiedziałam Małgosi że nawet jak ktoś będzie chciał go ukraść to nie da rady bo będziemy przy nim czuwać. dzięki . odpowiedziała nieśmiało Małgosia. w tej chwili zadzwonił dzwonek biegłyśmy ile sił w nogach żeby się nie spóźnić.
nagle Małgosia przewróciła się i plecak wyleciał jej z rąk. złapałam go ale też się przewróciłam. oby dwie poszłyśmy powoli na lekcje, ale spóźniłyśmy się o 10 minut. wtedy
pani spytała gdzie tak długo byłyśmy. tam leżałyśmy na chodniku. odpowiedziała Małgosia żeby trochę zażartować. poszłyśmy do pani higienistki ale pani była chora więc poszłyśmy do łazienki opłukać rany niestety pani sprzątaczka i pan woźny powiedzieli nam że nie ciepłej wody więc musiałyśmy opłukać się w zimnej. kiedy przyszłyśmy do klasy dzieci ani pani niebyło tak samo jak plecaka!!!!!!!! Małgosia krzyknęła na całą klasę piskliwym głosem i zaczęła płakać . powiedziałam do Małgosi żeby nie płakała pewnie klasa go wzięła . a jak nie!! powiedziała Małgosia. wtedy zawołałam dwie inne dziewczyny żeby pomogły Małgosi a ja poszłam do pani zapytać czy klasa nie wyniosła Małgosi tornistra . klasa na pewno nie bo od kiedy budynki mają nogi!!! odpowiedziała pani. Od razu się połapałam że pani chodziło o nie. potem poszłyśmy na korytarz gdzie zobaczyliśmy 2 chłopców którzy mają po 12 lat. mieli plecak Małgosi ponieważ Asia i Ola (bo tak miały na imię te 2 dziewczynki) są najlepszymi biegaczkami w klasie złapały chłopców a Małgosia odzyskała tornister.
i 4 stworzyłyśmy klub małe aniołki.
V czwartek : zapomniane dwa święta
Tym razem Małgosia i ja szłyśmy do szkoły a ona jak zawsze miała swój zaczarowany tornister. Małgosia wiedziała że to wyjątkowy dzień.
Ja jeszcze nie. Więc szłyśmy do tej szkoły , a po drodze zauważyłyśmy że w naszą stronę idą
Asia i Ola . poszłyśmy razem. Kiedy doszłyśmy klasa była jeszcze zamknięta. Nie wiedziałyśmy dlaczego tyle czekałyśmy. Już 1 godzinę siedziałyśmy przed klasą i nagle usłyszeliśmy że z klasy dobiega dźwięk przypominający rechotanie. Z klasy wyszli (a właściwie wybiegli) uczniowie i pani krzycząc ,,prima aprilis!!!’’ .
Zdziwione i zdenerwowane wyszłyśmy ze szkoły. Pani za nami pobiegła i powiedziała ,,dzisiaj nie ma zajęć.’’ . poszłyśmy z Małgosią, Olą i Asią do mnie gdzie zdecydowałyśmy że też zrobimy kawał chłopakowi który najbardziej się z nas śmiał. A więc wzięłyśmy pistolety na wodę i stroje wodoodporne . wyszłyśmy. Akurat ten chłopak szedł do mojego domu licząc, że zrobi mi jeszcze jeden kawał. gdy szedł do drzwi żeby zapukać zaszłyśmy go od tyłu a ja krzyknęłam ,,ognia” . kiedy z nim skończyłyśmy był cały mokry. Gdy kończyłyśmy lać na niego wodę zawołał ,,co wy robicie!!! To prima aprilis a nie śmigus dyngus!!!’’
Musze przyznać mu racje ale i tak strasznie się z niego śmiałam .
Wszystkie krzyknęłyśmy do niego po kolei ,,Ha !!!!! i kto się teraz śmieję??? Ha !!!!’’
Już jest wieczór. Arek ( bo tak miał na imię ) chciał iść domu. Ale oczywiście nie mógł iść mokry , więc wzięłam moją starą sukienkę . na jego szczęście : nikogo nie było na ulicach , jego ubranie było całkiem mokre i ma szczęście dlatego że mógł się w coś ubrać.
Na jego nieszczęście : znalazłam tylko tę sukienkę. w tym samym czasie gdy wrócił do domu
My zmęczone całym dniem pożegnałyśmy się i poszłyśmy do swoich domów.
Małgosia mogła u mnie nocować. Na początku mówiłam że to wyjątkowy dzień . to były moje urodziny!!! Pamiętała o tym tylko Małgosia i zorganizowała mi urodziny ale dopiero dzień później .
VI piątek : moje przyjęcie urodzinowe
Dziś Małgosia postanowiła uczcić moje 10 urodziny .
Zaprosiła na nie , Ole, Asie i wszystkie inne koleżanki z klasy. Impreza miała się zacząć o 14:30 i skończyć o 18:00, czyli 4 godz. i 30 min świetnej zabawy!!! Niestety dopiero 7:30 .
Właśnie kończyłam przygotowania do szkoły . gdy już przyszłam , chwilę się spóźniłam .
Ale Małgosi nie było w szkole. Już myślałam, że zachorowała .wyobrażacie to sobie?!!
To by było naprawdę straszne!! Na szczęście pani mi powiedziała że Małgosia musiała iść do dentysty . w szkole rozmawialiśmy o zwierzętach. Potem był WF . pod koniec zajęć przyniosłam cukierki, i każdy dostał po trzy. po lekcjach poszłam do Małgosi i dałam jej lekcje, była już godz. 13:00 i przygotowałyśmy stół z łakociami. były chipsy, cukierki, napoje, soki, cola i różne inne łakocie. Przygotowaliśmy też danie główne: frytki, pizza, chińszczyzna i spaghetti . przystroiliśmy sale i przygotowaliśmy płytę na której leciała muzyka i co jakiś czas bajka ,,odlotowe agentki’’ . nadmuchałyśmy masę balonów i naszykowałyśmy piszczałki. Gdy goście zaczęli się schodzić brałyśmy piszczałki i piszczałki tak głośno że ho , ho . gdy wszyscy przyszli zaczęła się impreza . w telewizorze pojawiły się obrazy od śpiewanych piosenek , a po jakimś czasie zaczęły lecieć odlotowe agentki .
Po jakimś czasie zaczęłyśmy się kłócić ponieważ było nas za dużo i jedna drugiej nie słuchała. Zapłakana wybiegłam z pokoju . Jedna z dziewczyn (czyli Małgosia) podeszła do mnie i powiedziała z opuszczoną głową ,,To nie miało tak być….’’ . położyłam jej rękę na ramieniu i odparłam ,,wiem…’’ . Małgosia powiedziała żebym poczekała w następnym pokoju. W tym pokoju było cicho… bardzo, bardzo cicho…. Aż się troszkę potrzęsłam .
Po chwili usłyszałam krzyki i wrzaski. Zaczęłam cichutko płakać. Po paru minutach, słyszałam tylko bardzo ciche szepty. Po paru kolejnych sekundach weszły wszystkie dziewczyny mówiąc : niespodzianka!!!! A Asia spytała się czy to jeszcze nie za późno na prezenty. Wtedy wszystkie przyszły dać mi je.
Dostałam 2 misie , 8 breloczki, mini spódniczkę, bukiet kwiatów z lizakami, dużo kartek i (najlepsze na koniec) MP4 od taty, babci i mamy.
Mimo tych kłótni to były najlepsze urodziny w moim życiu!!!!
VII sobota : pomyłka i szczęśliwy przypadek
Dziś są dwa dni po moich urodzinach. Zawsze wtedy mam zły dzień. Tym razem tak się nie stało. Wyobraźcie sobie że zapomniałam że dzisiaj nie ma szkoły. Wyszłam i po paru minutach doszłam. w szkole nikogo nie było. Podeszłam do klasy , i zgadnijcie co zobaczyłam!!! Małego białego kotka leżącego jak kuleczka i ledwo było widać jego pyszczek bo taką miał gęstą sierść . miał niebieskie oczka które błyszczały jak dwie malutkie gwiazdki. Kotek ten miał obroże bez adresu ale z pięknymi diamencikami które wyglądały jak prawdziwe małe perełki. Obroża pasowała mu do futra. Była czarna. wzięłam kotka do tornistra i pobiegłam do domu, a po drodze ponieważ miałam pieniądze kupiłam puszkę kociej karmy najsmaczniejszej w sklepie. Potem kupiłam jeszcze kocyk , bo pomyślałam że w domu mam karton, włożę do niego kocyk i kotek będzie miał legowisko. Kiedy doszłam do domu mamy ani taty, babci , dziadka nie było . dałam kotkowi jeść i zamknęłam drzwi . kotkowi przygotowałam legowisko na które go położyłam . potem włączyłam komputer i zaczęłam drukować ogłoszenia o tym kotku. Gdy miałam czas czyli, godzinę później rozwiesiłam je. Potem zadzwoniłam do Małgosi która zadzwoniła do Asi która powiadomiła Ole . wszystkie przyszły na czas i zobaczyły małego kotka owiniętego w kocyk. Wszystkie westchnęły równo w parach. Ten kotek jest słodziutki!! Kto ci go kupił? Zaniemówiłam . ja ….. ja…. Ja go znalazłam! Powiedziałam do dziewczyn. Gdzie ? spytały . przed naszą klasą leżał zwinięty w kuleczkę . odparłam. Super… powiedziały dziewczyny przyglądając się. Kotek cichutko miaukną. Cichutko… powiedziałam. On chyba się was boi. A ciebie nie
Spytała Asia która była o niego trochę zazdrosna. Mnie nie. Bo ja się nim zaopiekowałam!!! Wtedy Ola, by bronić swojej siostry powiedziała: Cicho!!! Asia jest tylko trochę zazdrosna. Asia wtedy wybuchnęła śmiechem a potem powiedziała arogancko : Ja zazdrosna??? Prędzej Ola zacznie nosić podkowy!!! No wiesz!!! – odezwała się Ola tupiąc nogami jak koń. Wtedy Asia zaczęła się śmiać- Cha, cha!!! Widzicie, jak koń!!! Ola pobiegła pędem do mnie i spytała się czy może u mnie nocować . Pobiegłyśmy do mojej mamy spytać się czy może. Mogła. Poszłyśmy więc po rzeczy Oli . po drodze spotkałyśmy Małgosie z którą chwileczkę pogadałam. O nienieniiiiiiiiiieeeeee!!!! Powiedziałam . Zapomniałam o kotku!!! Pewnie mama już go znalazła!!!! Pobiegłam po kotka a Ola po swoje rzeczy. Gdy dobiegłam zauważyłam mamę która trzymając kotka powiedziała a właściwie zapytała : czy to twoje??? Tak moje… odpowiedziałam. Czy mogę go zatrzymać??? Mama uśmiechnęła się. A czy będziesz kupowała mu jedzenie z własnego kieszonkowego??? Tak. Odpowiedziałam. To możesz. odpowiedziała mama. Wtedy przyszła Ola. Poszłyśmy do mojego pokoju rozpakowałyśmy ją i poszłyśmy na chwilę na dwór . była już 20:00 ale było jeszcze jasno, więc mama nam pozwoliła. Właśnie przechodziła Asia która cichutko śpiewała:
Ola, Ola, Ola
Ola koniem jest
Ola, Ola, Ola
Ola koniem je-eeest
Nic nie mówiąc poszłyśmy do domu. Do kotka. Położył się w kartoniku na swoim ulubionym kocyku, cichutko miaukną i pokazał brzuszek jakby chciał powiedzieć ,,polelaj mnie”. Pobawiłyśmy się z nim i poszłyśmy spać.
